Bardzo byłem zadowolony, kiedy Kiara zgodziła się na dołączenie do mojego ledwo założonego stada, może byliśmy tylko my, ale i tak stado bez niej było by jak...jak nie stado. Tak na prawdę to gdy widziałem Kiare to miałem motyle w brzuchu, ale wstydziłem się jej to powiedzieć, przecierz właśnie ja poznałem, nawet nie wiem jak się zachowuje, czy jest miła czy wredna, ale nieważne jaka będzie i tak zawsze będę ją kochał i nic tego nie zmieni.
- To świetnie! - zawołałem, gdy Kiara zgodziła się na dojście do mojego stada - to może najpierw zobaczysz teren mojej... znaczy już naszego stada??
- Naszego stada? - mówiła zaniepokojona
- No..- nie wiedziałem jak jej to powiedzieć - ...no bo jak juz doszłaś to teraz to stado jest tak jak by moje i też twoje.
- Dobra... to chodźmy je zobaczyć - odparła z uśmiechem na pysku
Pokazywałem Kiarze wszystkie zakątki mojego... znaczy naszego stada, Kiarze bardzo spodobał się wodospad, siedzieliśmy koło niego z kilka godzin, ale trochą się nam nudziło więc zaczęliśmy się chlapać w wodzie, czas mijał strasznie szybko i zanim się obejrzałem była już ciemna noc, rozświetlał ją tylko księżyc na niebie. Postanowiłem więc, że pokarze Kiarze jaskinie, żeby miała gdzie spać.
- Chodź, pokarze Ci jaskinie! - powiedziałem, złapałem ją za łapę i pobiegliśmy - to którą jaskinie chcesz?- zapytałem.
- Hmm, chyba chcę...
<<Kiara?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz